W poprzednim poście chcieliśmy pokazać swojskie- wiejskie wędzonki, ale jak zapewne niektórzy z Was wiedzą, wówczas nie wypaliło. Wypaliło za to nie tak całkiem dawno. Zanim jednak przejdę do pokazania tych pyszności, podam krótko przepis na solankę.
Otóż do zalewy potrzebujemy ok. 10 l wody, która trzeba koniecznie zagotować, dodajemy ok 1Kg soli, ziarna pieprzu, liście laurowe, po czy odstawiamy do wystygnięcia. W przed dzień marynowania mięsa mięso należy natrzeć mieszanką soli i soli peklowej. Na ok 20 kg mięsa potrzebujemy ok 0,5 kg soli i 0,25kg soli peklowej. Nasze natarte mięso zalewamy wcześniej przygotowaną solanką i odstawiamy na ok 7 dni. W przeddzień wędzenia wyciągamy nasze mięso z zalewy i zalewamy zimną wodą. Woda musi zakryć całkowicie mięsko.
Po wędzeniu które trwa ok 6-7 godzin, w zależności od pogody na zewnątrz, i wydajności naszej wędzarni, nasze pyszności zanurzamy na ok 10-15 min we wrzątku( Należy uważać aby nie zagotować!), po czym odstawiamy do wystygnięcia. Zanim zaczniemy ściągać szynki z haków, lepiej je przetrzeć, aby to co powstaje na hakach podczas wędzenia nie zabrudziło nam mięska we wnątrz, to rada teściowej mojej siostry.
SMACZNEGO:).
Smakuje wyśmienicie zapewniam.
Pozostajemy dalej w kulinariach. Od kilku już lat staramy się nie kupować mięsa mielonego, ani białej kiełbasy w sklepach. Mielone mielimy sami, a i białą szczególnie teraz na Wielkanoc przygotowujemy sami.
Przepis jest prosty, a zrobienie kiełbasy nie sprawia większych problemów, daje za to sporo satysfakcji. A co najważniejsze chyba, to świadomość że wiemy co jemy. Wiadomo przecież że w takich "mielonych" mięsach nie zawsze musi być akurat mięso.
Do przygotowania białej potrzebujemy kilku rodzajów mięsa wieprzowego: łopaktę, karkówkę, boczek. Proporcje zależą od tego jaką tłustość preferujemy i oczywiście naturalne jelita.
W wersji wysokobudżetowej można dodać trochę soczystej wołowiny, choć nie koniecznie. My robimy bez.
Wszystkie mięsa mielimy na najgrubszym sicie, dodajemy sól peklową, bo ta nada naszemu mięsku fajnego koloru, pieprz grubo zmielony, sporo majeranku, i starty polski czosnek.
Wszystkie produkty własnymi "koniczynami" górnymi mieszam, ale zanim to zrobię odstawiam ok 0,5 litra wody mineralnej niegazowanej do lodówki.
Na ok 4-5 kg mięs, dajemy ok 100gr soli peklowej, ok 10 m jelit, a majeranku, pieprzu i czosnku na oko.
Przyprawy dodajemy w trakcie mieszani co jakiś czas próbując czy smak jest już nasycony przyprawami wystarczająco.
Pod koniec mieszania dodajemy schłodzoną wodę.
Ważne by masa nie była zbyt zbita, ale nie może też być zbyt rzadka, bo jak będzie taka to wówczas jak wbijemy widelce będzie fontanna. Gdy już stwierdzimy że nasza masa jest idealna, przygotowujemy maszynkę do mięsa wyposażoną w tubę do kiełbas, naciągamy jelito i zaczynamy nadziewanie.
Po wymieszaniu nasza przyszła kiełbaska wygląda tak
To już gotowa smakowitość którą można gotować.
Przygotowywaliśmy ostatnio syrop z pokrzywy, ale może przepis podam w kolejnym poście bo Was tu zanudzimy tym żarciem:)
Po takiej porcji jedzenia można zasiąść i w wolnych chwilach przygotować coś haftem krzyżykowym. Kiedyś przez sekundę przeszło mi przez myśl, a spróbuję tego, ale w drugiej sekundzie ten pomysł porzuciłem bo trzeba do tego sporo cierpliwości. Dobrze że żona ma jej sporo:):) i do tego i do mnie
Jeszcze do wczoraj mieliśmy piękną hortensję, ale dzisiejszej nocy zapomniałem wnieść donicę do domu, i niestety ale przyszedł mróz i już pozostaje jej tylko mocne przycięcie. Szkoda bo była ładna
W salonie pojaśniało odrobinę, i zrobiło się bardziej słonecznie. Wystarczyło zmienić tylko obicie sofy i fotela, zmiana zasłon, a wpadające przez okna światło ma się teraz od czego odbijać.
Wałeczki własnoręcznej żonowej roboty uszyte ze zwykłych kuchennych ścierek do naczyń
Na sam koniec tylko małe życzenia od nas dla Was podglądacze.
Uwielbiam smak swojskich wędlin, tych ze sklepu nie kupujemy wcale, głównie ze względu na dzieci, wolimy im dawać samodzielnie przygotowane mięsa. Zdrowsze, a o wspaniałym smaku już nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńZdrowych i radosnych Świąt Wam życzę Zaciszni:)
Ależ ja bym chciała mieć takich sąsiadów za miedzą, zakupiłabym takie pyszności z największą przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńSpokojnych Świąt...
O litości, takie smakowitości w POST?!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt.
Alleluja !
jolanda
Tak się zapatrzyłam na zdjęcia ,że aż do mnie doleciał zapach wędzonki ,same pyszności . Przypomniałeś mi ,jak swego czasu mój Tato wędził własne wyroby w specjalnie do tego celu wybudowanej wędzarni ,miłe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńZdrowych ,Spokojnych Świąt Wielkanocnych Życzę ,by upłynęły w serdecznej rodzinnej atmosferze.
Uściski Świąteczne przesyłam.
Wam również radosnych, spokojnych i zdrowych świąt:)) Aga
OdpowiedzUsuńMój tatko też wędził na święta swoje pyszności, także na stole będą domowe wyroby :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i udanych Świąt życzę :)
Taka własna wędzarnia to moje marzenie.
OdpowiedzUsuńPiękne zmiany w salonie. Obie wersje mi się podobają :)
Ściskam
Wesołych Świąt!!!
Pomysł wałeczków żoneczkowych - świetny !!! kiełbaski się jeszcze nie podejmowałam , kto wie może kiedyś ?? ale wędzarenkę mamy na liście rzeczy do zrobienia w tym roku więc jest szansa , że też będziemy zajadać ze smakiem :) Wesołych Świąt ze wsi z kościołem przesyłamy i świątecznie Was pozdrawiamy ...
OdpowiedzUsuńSmakowicie tu dzisiaj:) Mój tata robił takie kiełbaski i szynki mmmmm to było pyszniutkie:)
OdpowiedzUsuńRadosnych, rodzinnych Świąt!
mniam jak tu pachnie :]
OdpowiedzUsuńwesołych świąt ! :]
Och smakowiecie sie zrobiło! U nas w tym roku nie ma wędzenia, a szkoda :(
OdpowiedzUsuńWesołych, rodzinnych Świąt Wam życzę!
Dziękujemy że wpadcie do nas, dziękujemy za życzenia i ciepłe słowa.
OdpowiedzUsuńNasza wędzarnia się robi, choć własnie mamy za oknami zimę:(jest biało, i ciągle pada śnieg.
A mięsne samkołyki polecamy bo są naprawdę smaczne, aromatyczne, soczyste, po prostu pyszne:)
Wszystkiego dobrego blogerki i blogerzy.
Wesołego Alleluja!!!
OdpowiedzUsuńjuż właściwie po świetowaniu, ale nie omieszkam pochwalić Was za te pyszności na zdjęciach pomimo tego, że jestem objedzona po pachy to jeszcze co nie co z tego bym wcisnęła, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa u mnie:) Jaja lakieruję werniksem akrylowym firmy idea, kiedyś używałam werniksu szklącego na sam koniec ale w tym roku nie mogłam go niegdzie dostać.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Was ciepło i czekam na jakiś ogrodowy post:)
Aga
Jowka dzięki że wpadłaś z wizytą.
OdpowiedzUsuńBramasole musze spróbwać tego werniksu, trudno się to nakłada? bo przyznam że niegdy nie próbwałem.
Może Ty wiesz gdzie dostanę dobrą glinę do wypalania w piekarniku i jakieś szkliwo do tego? glinę to w sumie mam, ale chciałbym na to dać szkliwo, a nigdzie nie mogę namierzyć, bo nie wiem czy to w ogole jest dostępne do takiego domowego urzytku.
Ten werniks to jak zwykły lakier w płynie, nakaładam go pędzelkiem. Zapytam znajomej o to szkliwo bo ja się na tym nie znam. Miałam do czynienia troszkę z gliną, ale wypalaliśmy wszystko w profesjonalnym piecu a tam temp. to ok. 1000 stopni, więc nie wiem czy używa się takiego samego szkliwa jak w domu. Jak się dowiem to dam znać:)
Usuńpozdrawiam Aga
Dziękuję za info. Jak będziesz wiedziała coś na temat gliny i szkliwa prosze o info tu lub mailem ok.
Usuńwitam:)
OdpowiedzUsuńTrafiłam do Was zupełnie przez przypadek, choć wasz dom zdążyłam już dawno obejrzeć w zimowym numerze Werandy :)
My również gościliśmy u siebie "werandową ekipę" z Rafałem oraz nie Asią, a Michaliną - bardzo sympatyczni ludzie :) Myślę, że całkiem tu u Was sympatycznie , więc będę zaglądać !!! :))))
Pozdrawiam serdecznie
Daria
p.s. - obiecujemy sobie od dawna ale chyba w końcu w tym roku stanie przed domem wędzarnia! :)
Witaj naturalna, miło że zajrzałaś do nas. Mamy Wasz numer Werandy, aż musimy go odszukać i podejrzeć:).
OdpowiedzUsuńU nas na razie zrobiona podwalina pod wędzarnię.
Pozdrawiamy zaciszni:)
ja też mieszkam na wsi, i uwielbiam wieś, bardzo u Was fajnie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Marta
Nas jeszcze nie ma :) Ekipa dopiero była w marcu , być może zawitamy w zimowym następnym numerze ? Się okaże:)
OdpowiedzUsuńAsię też poznaliśmy - na razie wirtualnie ale przesympatyczna z niej osoba :)))))
i love nature, a ja myślałem że byliście w tym numerze który jest pokazany na blogu:):).
OdpowiedzUsuńAsia na żywo robi jeszcze lepsze wrażenie:)
Martuchnaj, my też ją uwielbiamy:)