poniedziałek, 24 września 2012

Czarna moc uzdrawiania.

Pierwsze katary nas już dopadły, nie wiem czy to zwiastun nadchodzącej jesieni, czy to początek roku szkolnego ale nie lubimy tego okropnie. Katarom i kaszlom mówimy stanowcze NIE! 
Na szczęście w takich chwilach z pomocą przychodzi natura, i jej uzdrawiająca moc soku z owoców czarnego bzu. Czarny bez rośnie praktycznie wszędzie, jest go tyle że przestajemy zwracać na niego jakąś szczególną uwagę, do czasu kiedy nie zechcemy zrobić z niego soków. Wtedy zapada się pod ziemię. Szukamy więc w myślach gdzie go widzieliśmy chodząc na spacery, ale nic z tego nie ma go. Z pomocą przyszedł nasz przedszkolak przypominając nam że jeden okazały krzak rośnie na wyciągnięcie ręki, tuż za kuchennym oknem, w miejscu gdzie jest "baza" dzieciaków:):). Czasami tak jest że czegoś szukamy i nie możemy znaleźć,  mimo iż  jest to w zasięgu naszego wzroku. Nie tylko pomógł odnaleźć "zaginiony" bez, ale i dzielnie pomagał zrywać zdrowodajne baldachy z owocami. O zaletach soku z bzu pisać chyba nie muszę bo zapewne wszyscy wiecie że przy przeziębieniach jest bardzo pomocny. Uważać jednak należy na niedojrzałe owoce, te zielone bo zawierają w sobie sporo szkodliwych toksyn. 
Ostatnio przeczytaliśmy że nie tylko owoce bzu, ale i kora, korzenie, liście, są do wykorzystania.
Z pyłku kwiatów latem też można przygotować przepyszny sok, który też przychodzi z pomocą podczas lekkich przeziębień.





Wczorajszą niedzielę spędziliśmy do obiadu wspólnie, a po południu odwiedzili nas znajomi. Było miło, w lampką wina którym raczyły się dziewczyny, ogniem w kominku, i wspomnieniami. Z tego miejsca pozdrawiamy Was J&P:):):).

Upiekliśmy "szybkie" ciasto ze śliwkami, po którym pozostały tylko okruszki, a mi na pewno przybędzie troszkę brzucha:(. Kurcze pyszne było i tyle. 





Następne będzie z jabłkami, których w tym roku jest nadzwyczaj wiele. 



I mała zapowiedź kolejnego posta w którym zrobimy wspólnie z Wami mamy nadzieję girlandę na przechowanie nasion, i naniesiemy grafikę na mebelek.





A tak już na koniec, napiszę Wam że ostatnio spotkała nas niezwykle miła niespodzianka. Spotkaliśmy naszą podglądaczko-czytelniczkę. I to w miejscu gdzie się tego kompletnie nie spodziewaliśmy, ale jak to mówią, świat jest mały:), nie przypuszczaliśmy że czyta i podgląda nas ktoś z naszego otoczenia. 
Serdecznie pozdrawiamy naszą podglądaczkę, myślę że Pani będzie wiedziała o kim piszemy. Apelujemy o więcej odwagi w stworzeniu własnego blogowego świata:).

22 komentarze:

  1. Wasz blog, to prawdziwa uczta dla oka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja w tym roku wypróbowuję na dzieciakach syrop z pędów sosny
    cudne fotki jak zwykle, wpadły mi w oko te etykietki- są śliczna.No i pomocniczek piękny,macie oko do skarbów!

    OdpowiedzUsuń
  3. taki fajny blog to pewnie duuuuużo osób podgląda :))) życzę zdrówka i z niecierpliwością czekam na następny post :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Z ogromną przyjemnością czytam każdy Wasz nowy wpis i oglądam piękne zdjęcia :)
    Mogę nawet rzec, że się za Wami stęskniłam :)
    Przesyłam gorące pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękujemy.

    Kasiu, gazetka już nie, ale katalog maison jak jest nowy to i owszem:). Gazetkę musiałem zrobić sam, wydrukowałem to na cieńszym papierze i jutro zaczynamy kleić na białko z jajka, bo nie mamy kleju do decupage.
    Dziekuję za fatygę.
    ps. już nie długo się odezwiemy na forum do Ciebie:)
    Sciskamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż wraca w sobotę z katalogami więc jeden z pewnością jest dla Was ;)

      Usuń
  6. Ale pyszności :) Fajne zdjęcia i świetny mebelek !!! Pozdrawiam D.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sprytny ten Wasz przedszkolak,a na takie ciasto przy winku to też bym wpadła ;).Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Już kilka razy czytałam o leczniczych właściwościach bzu ale jakoś opornie idzie mi jego wykorzystanie - zresztą, tak jak piszesz gdy chcemy go zdobyć nie wiemy gdzie rosnie :)
    A co do podczytywania blogów - to jestem z tych czytających ale i ujawniajacych się - mimo, iż bloga nie mam tzn. poczełam próbę jego tworzenia ale widząc tak wiele rewelacyjnych blogów - chyba nie mam co pokazać - hmmm Zreszta jeszcze brak czasu tak ogranicza :(
    No ale może kiedyś kiedyś :)
    Póki co mogę zaprosić do swojego mieszkania przez deccorię (link Konwali_a)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fakt, bez to krzew, który wykorzystuje się w całości, ulubiony święty krzew plemion Germańskich i niezastąpiony od wieków w obrzędach pogrzebowych.
    My też się sokiem z bzu (owoców i kwiatów) ratujemy ;).
    Etykietki na słoiczki piękne ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że taki krzaczek nie rośnie nigdzie w mojej okolicy:(

    OdpowiedzUsuń
  11. Robiłam kiedyś nalewkę z bzu...bardzo dobra ..była....
    Ostatnie zdjęcie piękne!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też jestem fanką czarnego bzu, wykorzystuję zarówno kwiaty jak i owoce. Uwielbiam sok oraz gotowaną herbatkę z suszonego owocu bzu i lipy, posłodzoną miodem. Wspaniale rozgrzewa. W mojej okolicy ta cudowna roslina rośnie niemalże jak chwast, więc zawsze mamy duże zbiory, a większość ludzi jednak tego nie robi. Ostatnio w sklepie zielarskim, jedna pani, stojąc przede mną w kolejce kupowała syrop z czarnego bzu - mały słoiczek za kilkanaście zł, a przecież wokół tyle tego dobrodziejstwa rośnie. Pozdrawiam jesiennie.

    OdpowiedzUsuń
  13. ja również czytam (podglądam), odwaga na stworzenie bloga jest, czasu brak :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlaczego dopiero teraz znalazłam Twój blog?:-)))Piszesz przecież też o moich pasjach. Pozwolisz, że już tu zostanę?
    Pozdrawiam serdecznie!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciacho pychotka!A girlanda na przyprawy to znakomity pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepiękne te wasze wiejskie zacisze...

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak zwykle fajnie u Was,jak się wejdzie to chciałoby się zostać,dzięki Wam poznałam też tyle fajnych utworów. Od dwóch lat szykuję sok z kwiatów czarnego bzu jest b.smaczny cytrynowo -ananasowy ,ja wyczytałam że z kwiatów jest zdrowszy niż z owoców:)Chętnie rozdałabym po koszyku jest u mnie tego tyle że żal patrzeć że zostanie nie wykorzystany.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja czaiłam się na moją aronię. I ptaki były szybsze.

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękne zdjęcia.Uroczy stolik.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Witajcie

    W przyszłym roku, ja również pokuszę się o zrobienie przetworów z owoców czarnego bzu.

    Przepiękne zdjęcia.

    Pozdrawiam serdecznie

    Ada

    PS.
    My w sumie też się spotkaliśmy w "dziwnym" miejscu, bo w poczekalni u dentysty :))

    OdpowiedzUsuń
  21. zachwycające zdjęcia :) pełne uroku :)

    OdpowiedzUsuń